Na przełomie lipca i sierpnia zafundowałam sobie małą przerwę wakacyjną. Co z moich planów wyszło, to mogliście poczytać co nieco na instagramie, a także w poprzednich postach.
Udało mi się jednak pewnej nocy usiąść do biurka i zmalować kolejnego motyla. Uznałam, że przezywciężę zmęczenie i skorzystam z jedynej okazji na hobby – czyli kiedy dzieci śpią. Kto jest rodzicem, to wie, o czym mowa. Ha, ha.
Co innego jak nie kolejny motyl, w dodatku niebieski?
___
Papilio ulysses