To ja i mój haft. Pierwszy tamborek, który zrobiłam całkowicie z myślą o sobie i swoich doświadczeniach. Teraz wisi obok łóżka i codziennie rano i wieczorem przypomina mi o moich wyborach.
Dwa bardzo symboliczne przedmioty znajdują się na tym zdjęciu.
Reprodukcja ikony świętej rodziny (również bardzo ważna w Domowym Kościele, do którego należymy), a także mój ręcznie haftowany tamborek z napisem „Fiat”.
Dla mnie to takie codzienne motywatory. Są w naszej sypialni i codziennie na nie spoglądam. Kiedyś unikałam obrazów świętych, nie chciałam mieć ich u siebie w domu, mimo, że jestem wierząca. Pewnie przez całą artystyczną otoczkę ASP. Bo jakość, nie ta kreska, kompozycja, nic nowego… z czasem dojrzałam, a broniąc dyplomu miałam zupełnie inne zdanie na temat wzornictwa i sztuki niż kiedy na te wymarzone studia się dostałam. Mimo, że wciąż marzę o pracach Hoppera albo Nacht-Samborskiego na ścianach, to selektywnie wybieram te „katolskie” do własnego domu. Chcę ich obecności, historii jaką że sobą niosą. Mimo, że estetycznie nie zawsze mi się podobają, to patrzę głębiej. Czytam, dowiaduję się, studiuję. I wybieram.
Dzisiaj wyszło nieco górnolotnie, ale czy w życiu wszystko musi być codzienne, zwyczajne, rutynowe?